Początek sanktuarium Nossa Senhora Aparecida sięga 1717 roku. Wtedy to trzej rybacy Domingos Garcia, Filipe Pedroso i Joao Alves, łowili w rzece Paraiba do Sul. Po wielu bezskutecznych próbach połowu znalezli w sieci korpus figurki Matki Bożej. Podczas kolejnego rzutu w sieci znalazła sie głowa od znalezionej wcześniej figurki. Od tego momentu zaczęli wyciagać tak dużo ryb, że aż nie mogli sobie poradzić. Po szczęśliwym połowie, figurka zostala umieszczona w domu Filipe Pedroso, gdzie przez 15 lat gromadzili się okoliczni mieszkańcy na modlitwie. Jako że wielu ludzi po modlitwie przed figurką, otrzymywało łaski ciagle wzrastała ilośc ludzi chcacych sie przed nią pomodlić. Rodzina Pedroso zbudowała wiec specjalne oratorium aby przybywajacy pielgrzymi mogli sie swobodnie modlic. Jednak z czasem, wobec napływajacych ciagle patników i to stało sie bardzo małe. W 1734 roku miejscowy ksiądz wybudowal kapliczke gdzie umieszczono znaleziona figurke Matki Bożej. Z biegiem czasu i ta stała się niewystarczajaca. W 1834 r. rozpoczęto budowe kościoła. 16 lipca 1930 r. Nossa Senhora aparecida została ogłoszona oficjalnie Patronką Brazylii. W 1980r. Ojciec Św. Jan Paweł II poświęcił nowy dużo wiekszy kościół gdzie została umieszczona cudowna figurka. Powiem szczerze, że do tej pory nie bylem jakoś przekonany do narodowego sanktuarium brazylijczyków. Może miała na to wpływ moja pierwsza wizyta. Bylo to przed laty, kiedy sanktuarium nie miało zrobionej posadzki, byly gołe, brzydkie ściany i tłumy przeciskających się przed figurka ludzi. Jednak od jakiegoś czasu trudno bylo nie widzieć zmian tam zachodzących. Stały się one bardzo intensywne zwłaszcza przed ostatnią pielgrzymką Ojca świętego Benedykta XVI do Brazylii, w czasie której odwiedził on też to sanktuarium. Inspirowany potrzebą serca udałem sie w tym tygodniu do "domu Matki". Tym razem zrobiłem to indywidualnie i zamieszkałem w domu redemporystow opiekujacych sie sanktuarium. Dało mi to okazję wyrwania się z rutyny codziennej pracy parafialnej i "ukryciu się" przez kilka dni w "cieniu światynii". Miałem czas na spokojną medytację, zwiedzenie wszystkich zakamarków świątynii, rozmowy z pracujacymi tam redemptorystami czy tez na obserwacje modlących sie pielgrzymów. Odkryłem Aparecidę której do tej pory nie znałem. Zwłaszcza wieczorne i nocne przebywanie w swiatynii wywarło na mnie ogromne wrażenie. Wtedy kiedy już przeszły tłumy pielgrzymów, przychodzili miejscowi, dużo młodych aby w ciszy i spokoju modlić sie i prosić o błogosławieństwo. Dawno nie widziałem tak modlacych sie młodych ludzi.... Drogi czytelniku tego bloga chciałbym namówić Cię gorąco, abyś kiedy odwiedzał sanktuarium Matki Bożej, nieważne czy tej z Aparecidy, Częstochowy czy innego zakątku świata nie rób tego pospiesznie. Postaraj się spedzic w światynii jak najwięcej czasu, najlepiej pozostań tam przynajmniej od nastepnego dnia, a na pewno wrócisz do domu zadowolony. (widok na bazylike od strony miasta)
Oprócz normalnych parafialnych zajec przeprowadzam dzis dwa zebrania. Pierwsze z ministrantami i kandydatami, a drugie z pracownikami urzedy powiatowego przygotowujace sobotni festyn.