Atrakcja kolejnych bo juz trzecich tzw. barraquinhas byly niewatpliwie wystepy dzieciecego choru "Serduszka" ktory w tych dniach przyjechal do naszej parafii. Jeszcze na dlugo przed ich przybyciem zwrocilem sie do parafian z prosba o przyjecie polskich dzieci do domow i udzielenie im gosciny na czas pobytu w Mallet. Z poczatku wywolalo to mala trwoge. Coz nasi ludzie nie sa przyzwyczajeni do kontaktow z cudzoziemcami. Ktos nawet mi radzil : ksieze tu nie jest Polska, na pewno nie znajdzie ksiadz nikogo kto odwazy sie przyjac te dzieci, lepiej niech ksiadz zalatwi im nocleg w hotelu. Byli nawet tacy co chcac mi pomoc zrobili juz nawet rezerwacje. Mialem takze odwiedziny z miejscowego urzedu podczas ktorych przedstawiono obawy, ze przyjazd ten moze byc zagrozeniem dla naszego powiatu z powodu epidemi tzw. "swinskiej grypy. Kiedy jednak do przyjazdu dzieci pozostalo tylko kilka dni wiedzialem, ze wszystko sie uda, a dzieci zdolam umiescic w domach moich parafian. Bardzo chcialem aby przyjazd "Serduszek"stal sie okazja do pewnej wymiany kulturowej. Bylem pewnien, ze dzieki temu tak moi parafianie jak i czlonkowie choru dzieciecego bardzo sie ubogaca. Po cichu liczylem, ze bedzie to takze okazja do nawiazania osobistych przyjazni miedzy dziecmi z Polski, a nasza "polonijna" mlodzieza. W sam dzien przyjazdu "Serduszek" do Mallet wydawalo sie ze jedynym zmartwieniem naszych parafian bylo jak najlepiej ugoscic tych niezwyklych gosci. "Serduszka" przyjechaly z ok. 2 godzinnym opoznieniem. Wraz z zespolem przyjechal takze ich opiekun ks. Mariusz, ks. Zbigniew -nasz prowincjal oraz ks. Ryszard Philiposki S.Chr pracujacy w USA, ktory podczas swojego tygodniowego pobytu w Brazylii chcial zobaczyc takze prace chrystusowcow w interiorze. Ks. Ryszard jest amerykaninem polskiego pochodzenia i kilkanascie dni temu nawiazal ze mna kontakt via internet. Pobyt tak wspanialych gosci w Mallet rozpoczal sie smacznym obiedem, na ktory zostalismy zaproszone do domu panstwa Grenteckich. Nastepnie dzieci oraz towarzyszacy im dorosli zabrani zostali przez parafian do domow na krotki odpoczynek. Ksiezy zas zaprosilem na nocleg na plebanii. Ponownie spotkalismy sie 2 godziny pozniej w kosciele przed msza swieta podczas ktorej "Serduszka" ujely wszystkich uczestnikow wspanialym polskim spiewem religijnym. Drugi ich wystep odbyl sie kilka godzin pozniej w salonie parafialnym podczas tzw. "barraquinhas" czyli malej festy organizowanej przez kolejne 4 soboty przed odpustem parafialnym. Tym razem oprocz piesni religijnych spiewane byly takze piesni ludowe. Nasz duzy salon parafialny wypelnil sie do granic mozliwosci. Wszyscy chcieli zobaczyc dzieci z ojczyzny przodkow oraz uslyszec polski spiew. Kilka minut po wystepnie choru z Polski takze i nasz miejscowy zespol folklorystyczny "Mazury" zademonstrowal swoje umiejetnosci. Po tym pokazie zaprosilem polskie i brazylijskie dzieci do jednej z sal na maly poczestunek. Byla to doskonala okazja do lepszego wzajemnego poznania. Od razu tez potworzyly sie male polsko-brazylijskie grupki w ktorych to dzieci mimo trudnosci jezykowych w swoisty dla siebie sposob probowaly sie dogadac. Zazylosc byla tak duza ze dalsza czesc festy dzieci spedzily juz wspolnie. Jedna z oznak zawartych przyjazni byly liczne telefoniczne prosby kierowane do mnie podczas niedzielnej audycji "Godzina Polska" o nadanie piosenek i zyczen dla polskich dzieci. Nastepnego dnia czyli w niedziele "Serduszka" pojechaly z wystepem do sasiedniej parafii w Rio Claro do Sul gdzie proboszczuje ks. Zdzislaw Nabialczyk. Dopiero poznym popoludniem "Serduszka" wrocily do Mallet, gdzie czekali juz na nie brazylijscy przyjaciele. Ja z kolei z ks. Ryszardem w niedziele odprawilismy msze swieta w kosciele glownym i w jednej ze wspolnot nalezacych do parafii. Podczas tych nabozenstw ks. Ryszard gloszac Slowo Boze nawiazal takze do swojego powolania kaplanskiego przez co zachecil mlodych do odwaznego pojscia za Chrystusem. Jako ze krotki pobyt ks. Ryszarda w Brazylii dobiegl konca, po poludniu odprowadzilem go na dworzec autobusowy. Natomiast w poniedzialek rano pozegnalismy takze autokar z polskimi dziecmi, ktory w kolumnie licznych samochodow towarzyszacych mu az do granic miasta opuscil Mallet kontynujac podroz do kolejnej miejscowosci gdzie pracuja chrystusowcy. Jak dowiedzialem sie pozniej byly to pierwsze odwiedziny tak duzej grupy gosci z Polski w Mallet. Na pewno na dlugo zostana one zapamietane w sercach naszych parafian
( podczas mszy swietej stoja od lewej ks. Mariusz z Polski, ks. Zbigniew z Kurytyby i ks. Ryszard z USA ) ( po obiedzie u panstwa Grenteckich ) ( wypelniony salon parafialny podczas wystepow "Serduszek" ( dzieci z Mallet w polskich ludowych strojach zasluchane w spiew polskiego dzieciecego choru "Serduszka" ) ( polonijny zespol folklorystyczny "Mazury"z Mallet podczas przedstawienia w salonie parafialnym )( Polski dzieciecy chor "Serduszka"i Polonijny zespol folklorystyczny "Mazury" podczas wspolnego zdjecia